Micheasza 7:6-15

Micheasza 7:6-15 SNP

Gdyż syn poniża ojca, córka powstaje przeciw matce, synowa przeciw teściowej — wrogami człowieka są jego domownicy! Ja jednak będę wypatrywał PANA, wyczekiwał Boga mojego zbawienia. Mój Bóg mnie wysłucha! Nie wyśmiewaj się ze mnie, moja nieprzyjaciółko! Chociaż upadłem — powstanę, choć siedzę w ciemności, PAN jest moim światłem! Będę znosił gniew PANA, gdyż zgrzeszyłem przeciwko Niemu, aż ujmie się w mej sprawie, aż wymierzy mi słuszny wyrok, wyprowadzi mnie na światło i wejrzę w Jego sprawiedliwość. Zobaczy to moja nieprzyjaciółka i okryje się wstydem — ta, która mi powtarzała: Gdzie jest ten PAN, twój Bóg? Moje oczy zobaczą ją, wkrótce będzie deptana, niczym uliczne błoto! Nadszedł dzień! Buduj swe mury! To ten dzień! Przekroczą granicę! To ten dzień! Blisko ciebie podejdą z Asyrii i z miast Egiptu, z Egiptu aż po Rzekę, od morza do morza, od góry po górę. A ziemia będzie pustkowiem z powodu swoich mieszkańców, ze względu na owoc ich czynów. Paś swój lud swoją laską, owce swojego dziedzictwa, osiadłe w ostępach leśnych, w zaułkach Karmelu. W Baszanie niech się pasą, w Gileadzie — jak za dawnych dni! Jak za dni twego wyjścia z Egiptu ukażę mu cuda!