Ewangelia według św. Łukasza 20:1-26

Ewangelia według św. Łukasza 20:1-26 BW1975

I stało się jednego dnia, gdy nauczał lud w świątyni i zwiastował dobrą nowinę, że przystąpili arcykapłani i uczeni w Piśmie wraz ze starszymi I rzekli do niego, mówiąc: Powiedz nam, jaką mocą to czynisz albo kto ci dał moc. A On, odpowiadając, rzekł do nich: Zapytam i Ja was o pewną rzecz, a powiedzcie mi! Czy chrzest Jana był z nieba, czy od ludzi? Oni zaś rozważali to, mówiąc między sobą: Jeśli powiemy: Z nieba, to rzecze: Czemuście więc mu nie uwierzyli? Jeśli zaś powiemy: Od ludzi, cały lud ukamienuje nas, jest bowiem przekonany, że Jan. jest prorokiem. Odpowiedzieli więc, że nie wiedzą, skąd. Tedy Jezus powiedział do nich: To i Ja wam nie powiem, jaką mocą to czynię. I począł mówić do ludu to podobieństwo: Pewien człowiek zasadził winnicę i wydzierżawił ją wieśniakom, i odjechał na dłuższy czas. A we właściwym czasie posłał do tych wieśniaków sługę, aby mu dali owoców z winnicy. Ale wieśniacy, obiwszy go, odprawili z niczym. Ponownie więc posłał innego sługę. Lecz oni i tego obili i znieważyli, i odprawili z niczym. Potem jeszcze trzeciego posłał. A oni także i jego poranili i wyrzucili precz. Rzekł tedy właściciel winnicy: Co mam uczynić? Wyślę syna mego umiłowanego; może tego uszanują. Lecz gdy go wieśniacy ujrzeli, rozprawiali między sobą, mówiąc: To jest dziedzic, zabijmy go, a dziedzictwo będzie nasze. I wyrzuciwszy go poza winnicę, zabili. Co więc uczyni im właściciel winnicy? Przyjdzie i wytraci tych wieśniaków, a winnicę odda innym. Usłyszawszy to, rzekli: Przenigdy! On zaś, spojrzawszy na nich, rzekł: Cóż więc znaczy to, co napisane: Kamień, który odrzucili budowniczowie, stał się kamieniem węgielnym? Każdy, kto by upadł na ten kamień, roztrzaska się, a na kogo by on upadł, zmiażdży go. A uczeni w Piśmie i arcykapłani chcieli go dostać w swoje ręce w tej właśnie godzinie, lecz bali się ludu. Zrozumieli bowiem, że przeciwko nim skierował to podobieństwo. Śledzili go więc, nasłali szpiegów, którzy udając sprawiedliwych, mieli go przyłapać na jakimś słowie, aby go wydać władzy i mocy starosty. I zadali mu takie pytanie: Nauczycielu, wiemy, że dobrze mówisz i nauczasz, i nie masz względu na osobę, lecz zgodnie z prawdą drogi Bożej nauczasz. Czy godzi się nam płacić podatek cesarzowi, czy nie? Lecz On, przejrzawszy ich podstęp, rzekł do nich: Pokażcie mi denar. Czyją nosi podobiznę i napis? A oni rzekli: Cesarza. On zaś rzekł do nich: Oddawajcie więc cesarzowi, co jest cesarskie, a Bogu, co jest Boże. I nie zdołali go złapać na słowie przed ludem, a nie mogąc wyjść z podziwu nad jego odpowiedzią, zamilkli.